HUBERTUS JEŹDZIECKIE ŚWIĘTO
Hubertus to jeździeckie święto, organizowane na zakończenie sezonu niemal w każdej stajni, klubie i stadninie. Dniem św Huberta jest 3 listopad, ale hubertusy są organizowane od połowy października do połowy listopada, z przyczyn organizacyjnych i pogodowych nie zawsze w jednej dacie. Można więc nawet 'zaliczyć' kilka hubertusów w sezonie. Czy warto? Jak najbardziej!
Sam Św. Hubert miał ciekawą historię. Ten potomek Merowingów uwielbiał polowania aż raz w lesie ukazał mu się biały jeleń z płonącym krzyżem między rogami. Głos boski kazał mu porzucić krwawe łowy i pogaństwo. Hubert został biskupem i już za życia miał podobno moc uzdrawiania ludzi i zwierząt a dotyk jego stuły chronił przed ugryzieniem wściekłych psów. Dziś jest patronem i jeźdźców, leśników i myśliwych, przy czym jeźdźcy jego święto czczą zgodnie z morałem z legendy – bezkrwawo. Obchody święta mają zapewnić dobre wyniki i passę w nadchodzącym sezonie.
Rodzaje Hubertusa są głównie dwa: goniony i szukany. Goniony – "lisem" jest dobry jeździec na zwinnym koniu. Inni jeźdźcy gonią go i starają się zerwać z jego ramienia lisią kitę. Zwycięzca staje się lisem w następnym roku. Szukany: lisia kita (lub maskotka, pluszak) jest ukryta na określonym terenie, jeźdźcy mają ją znaleźć. Dojście do miejsca bytowania liska może poprzedzać bieg na orientację, zabawa terenowa, omijanie 'straszaków' dla koni itd. Bywają jeszcze inne formy Hubertusa, np skakany – trzeba złapać lisią kitę zawieszoną nad przeszkodą.
Jak to wygląda? W Hubertusie konnym, zamiast żywego liska, ściga się konno jeźdźca – lisa. Towarzyszą mu sygnały z rogu. Zaczyna się oficjalnym powitaniem, przedstawieniem jeźdźców i koni, i często łykiem czegoś mocniejszego na rozgrzanie. Czasem Hubertusowi towarzyszą pokazy, konkursy, zabawy zręcznościowe, (slalom, sztafeta), wystawy fotograficzne itd.
Gonitwę za lisem zwyczajowo poprzedza bieg terenowy, zwykle z przeszkodami, w założeniu naturalnymi, jak kłody, rowy żywopłoty– tzw bieg św Huberta, naśladujący dawne polowania z psami. Tempo i trudność biegu musi być dostsowana do zaawansowania, kondycji i możliwości uczestników. Bieg myśliwski prowadzi master. Przed startem wyjaśnia zasady, a w trakcie nadaje tempo i sygnalizuje zmiany chodu głosem i podniesieniem ręki. Jeźdźcy powtarzają komendę dalej, aż do ostatniego. Bieg zamyka kontrmaster: pilnuje pokonywania terenowych przeszkód i pomaga w razie upadku lub kontuzji. Ominięcie przeszkody lub wyprzedzenie mastra powoduje dyskwalifikację z biegu. Ze względu bezpieczeństwa jednak możliwość ominięcia każdej przeszkody musi być zapewniona. Podczas biegu każdy jeździec pilnuje na początku nadanego miejsca, zmiana szyku może nastąpić dopiero po sygnale do pogoni za lisem. Bieg kończy się na polanie, gdzie zaczyna się gonitwa. W części stajni nie ma Biegu, gdyż jest to rozrywka tylko dla doświadczonych jeźdźców i koni, oraz wymaga też konkretnych warunków terenowych.
Pogoń za lisem odbywa się po sygnale trąbki lub okrzyku mastera „Lis!” albo „Pogoń za lisem”. Uciekający jeździec ma lisią kitę na lewym ramieniu. „Lis” może schować się do nory (ogrodzony płotkiem kwadrat 10 m x 10 m). W ten sposób wszyscy chwilę odpoczywają i zabawa trwa dłużej. Kitę można ściągnąć tylko prawą ręką goniąc „lisa” z boku lub z tyłu. Pogoń kończy się gdy jeden z jeźdźców ściągnie lisa, a master krzyknie „Koniec polowania lis złapany!” lub np „Mamy nowego lisa”. Zwycięzca wykonuje rundę honorową i za rok sam ucieka. Zdaniem niektórych, lisa trzeba złapać gołą dłonią, jeśli w rękawicy, to może przynieść jeźdźcowi pecha, ale w zimną pogodę nie zawracajmy sobie głowy tym przesądem. Na koniec wszystkie konie dostają pamiątkowe kotyliony (floo). Czasem organizuje się też wybory Miss Amazonek, najładniejszego stroju lub konia. Hubertusa kończy biesiada przy ognisku, bigosie, grzańcu, grochówce, śpiewaniu piosenek i żurawiejek, w której uczestniczą jeźdźcy, instruktorzy, goście i przyjaciele stajni.
Przygotowania konie - co warto przećwiczyć? Hubertus to dla konia i jeźdźca test o wysokim stopniu trudności. Nasz przejazd powinien być kontrolowany i opanowany, a wrażenia miłe dla wszystkich. By tak się stało, konia i siebie trzeba przygotować. Warto poćwiczyć jazdę po ciasnych łukach w szybkim tempie, zwroty, kierowanie jedną ręką w galopie, dodania, skrócenia. Potrzebne będą szybkie zmiany kierunku i tempa. Warto konia zapoznać z różnymi przeszkodami; może się zdarzyć w terenie przejazd przez wodę. Konie zwykle przechodzą takie przeszkody za innymi, ale jeśli spanikują (bo nie robiły tego wcześniej) istnieje ryzyko, że np wykonają długi, niefortunny skok lub się poślizgną. Szybkie, ale precyzyjne zwroty, hamowanie i przyspieszanie; galop wśród innych koni – przed, obok i za koniem, bez samowolnego ścigania się – to lekcje do przerobienia na ujeżdżalni oraz w terenie z zaufanym koniem i jeźdźcem.
Pierwszy Hubertus. Jeśli uczestniczymy w Hubertusie pierwszy raz, lub koń jest debiutantem, lepiej nie gonić lisa, tylko obserwować, oswajać się i trzymać się na obrzeżach pogoni a podczas biegu z tyłu lub zaraz za prowadzącym. Na pierwszy Hubertus najlepiej jechać na spokojnym koniu profesorze. Emocje jeźdźców i nieznające się konie, w połączeniu z jazdą w dużej bliskości i prędkości, sprzyjają niebezpiecznym zachowaniom, jak np kopanie się koni. Nie warto uczestniczyć w Hubertusie na siłę – nie ma nic złego w przyznaniu, że np nasz koń ma problem z galopem przy innych i ponosi (częsta przypadłość koni wyścigowych) a więc nie jest gotowy na bezpieczny udział w takiej imprezie. Dla niektórych klaczy np ruja powoduje, że udział w imprezie nie będzie udany. To żadna porażka. Warto też rozejrzeć się za Hubertusami w spokojnej, alternatywnej wersji, jak szukany lub na orientację, w parach czy tylko kłusem, albo przebierany teren.
Hubertusowy strój jeźdźca jest elegancki i odświętny. Tradycyjny to czerwona marynarka, biała koszula, białe bryczesy i białe rękawiczki, oficerki. Obecnie zakładamy często biały sweter lub golf i na to kamizelkę, marynarkę lub frak. Ładnie, gdy strój jeźdźca i konia mają wspólne elementy. Koniecznie nakładamy kask, dobrze też mieć ochronną kamizelkę. Hubertus trwa długo, często w zimnie i deszczu, dlatego warto ubrać się cieplej i mieć w zapasie kurtkę przeciwdeszczową. Na nogi zakładamy oficerki lub sztyblety, ostatecznie sztylpy (krótkie czapsy). Część pań zakłada strój amazonek - białe bryczesy, suknia, marynarka, cylinder. Na Hubertusach spotyka się także jeźdźców w mundurach kawaleryjskich oraz strojach staropolskich.
Wygląd konia: koń powinien być przede wszystkim czysty i w dobrej kondycji, to jego podstawowa ozdoba. Czyścimy mu też oczy z glutków, szczotki z błota, na tę okazję można wcześniej umyć przynajmniej ogon a jeśli pogoda pozwala, nawet całego konia. Grzywę można tylko uczesać, lub zrobić fryzurę: siateczkę (z dłuższej grzywy), koreczki albo loki (zapleść dzień wcześniej na mokro, można utrwalić lakierem, rozpleść przed jazdą), albo wpleść wstążki. Ogon warto rozpleść ręcznie na pojedyncze włoski, jest wtedy puchaty i gruby. Koń powinien mieć dobre ochraniacze na wszystkich nogach, najlepiej też kaloszki. Kolory są dowolne, możemy użyć biały czaprak i nauszniki, albo cały koń na czerwono (czaprak, ochraniacze, wstążki w koreczkach), czy w dowolnym innym kolorze. Kolory jaskrawe zwiększają bezpieczeństwo w trudnym terenie przy deszczu i mgle – jesteśmy lepiej widoczni w razie wypadku i koń też, stąd czerwone tradycyjne marynarki. Koń skłonny do kopania powinien mieć w ogonie czerwoną wstążkę a nowicjusz – zieloną! Na Hubertusa zabieramy dla konia derkę (np polarową) – może się przydać po dużym wysiłku w złej pogodzie; trzeba też zabrać jego szczotki (i koniecznie kopystkę!), przyda się w pudełku żel lub glinka na ewentualne kontuzje.
Bezpieczeństwo: należy pamiętać o występowaniu konia przed, a zwłaszcza po gonitwie. Obowiązuje kulturalna jazda: nie zajeżdżanie drogi, nie najeżdżanie, nie spychanie innych jeźdźców z trasy. Szanujemy swojego konia, innych uczestników i publiczność! Większość wypadków na Hubertusach wynika z brawury lub braku wyobraźni.
Wypadki na Hubertusie. Niestety, dla niektórych jeźdźców nie jest ważne czyjeś zdrowie, tylko lisia kita, do jej złapania dążą na siłę i po innych koniach i jeźdźcach. Sprawdźmy dobrze ośrodek, w którym chcemy jechać. Nie na każdym podłożu i nie w każą pogodę warto ryzykować gonitwę galopem – niestety co roku są wypadki spowodowane tym, że ludzie nie potrafią "odpuścić". Organizator powinien zapewnić obecność karetki (wezwana, zwłaszcza do stajni daleko na wsi, jedzie długo), ubezpieczenie imprezy oraz wziąć pod uwagę pogodę i dostosować do niej program. Zmiany trasy w ostatniej chwili, sprzyjają wypadkom. Zasadą powinno być też, że jeździec bez kasku nie jest dopuszczony do gonitwy (westernowe siodło nic tu nie zmienia). Ku przestrodze:
2012 Na Hubertusie w Gnieźnie, w wyniku zderzenia koni, jeździec przewrócił się z koniem, został przygnieciony i złamał nogę w 6 miejscach (w wyniku uderzenia przez wielokrążek w kostkę, a czołem konia w kolano). Podczas gonitwy inny jeździec wjechał w niego z całym impetem: "była taka siła uderzenia, że czułem, że się odrywam z koniem na jakieś kilka-kilkanaście metrów." Problemem było też zlekceważenie pogody mimo, że prognozowano deszcz. Po wypadku, impreza trwała dalej. Karetka była obecna, ale w chwili wypadku już odwoziła inną osobę. W dodatku poszkodowany jeździec nie otrzymał odszkodowania: impreza wbrew zapewnieniom, nie była ubezpieczona
2014 Racibórz: na Hubertusie w Budzinie, podczas ostrego nawrotu wywróciła się bryczka. Powożący chciał efektownie i brawurowo zawrócić, by wprowadzić pojazd z poślizg. Bryczka przechyliła się na dwa koła i przewróciła, wyrzucając pasażerów i przewracając konie. Jedna z pasażerek po zdarzeniu nie mogła wstać, odczuwała ból pleców. Zabrało ją pogotowie, ale trzeba było też wezwać straż pożarną, by donieść ją do karetki z błotnistego terenu.
2017: podczas Hubertusa w Bukowcu Górnym koń upadł z jeźdźcem. Jeździec dostał się pod kopyta koni. Wezwano karetkę, jeździec miał odbite płuco, złamane żebra i wstrząs mózgu, znalazł się w śpiączce na intensywnej terapii. Według świadków, doszło do zderzenia koni ponieważ inny jeździec zajechał drogę. Na imprezie nie było karetki. Nie wymagano też nakrycia głowy w postaci kasku czy toczka i prawie żaden jeździec ich nie miał.
Na szczęście coraz więcej ośrodków kładzie nacisk na dobra zabawę dla wszystkich, w tym także mniej zaawansowanych uczestników, oraz samych koni. Powstają liczne alternatywy do tradycyjnej gonitwy. Pamiętajmy, że niezależnie od ubezpieczeń i odpowiedzialności organizatorów, to my decydujemy, w jakiej imprezie i w jaki sposób będziemy uczestniczyć. Mamy też czas na przygotowanie się i przećwiczenie ważnych elementów. To wpłynie też na nasze szanse złapania lisa – zawsze tym większe, im bardziej zwinny, a nie tylko szybki, jest koń. Hubertus może być wspaniałą przygodą, jednak trzeba do niego przygotować konia i siebie oraz znaleźć dobry ośrodek prowadzony przez rozsądnych ludzi. Wtedy pozostaje tylko uczesać konia, ubrać się ciepło i elegancko, i nastawić na dobrą zabawę. Takiej właśnie Wam życzę w nadchodzącym sezonie Hubertusów!
Tekst i zdjęcia: Joanna Smulska
Zdjęcia pochodzą z Hubertusa 2017 w Stajni "Dzika Dolina" pani Kingi Kmieć koło Zgierza.